Inicjatywa zrodziła się po tym, jak odkryto cząsteczki plastiku w wielu znanych markach butelkowanej wody. Wówczas przebadano ponad 250 butelek wody 11 różnych marek kupionych w 9 krajach. Testy zostały przeprowadzone na Uniwersytecie Stanowym w Nowym Jorku w Fredonii przez amerykańską organizację dziennikarską Orb Media.
Używając barwnika o nazwie Nile Red, który wiąże się z pływającymi kawałkami plastiku, profesor Sherri Mason znalazła średnio 10 plastikowych cząsteczek na litr wody, każdy o wielkości większej niż ludzki włos. Odkryła tez średnio 314 cząsteczek na litr wody, potencjalnie zakwalifikowanych jako plastik, o średnicy mniejszej niż 100 mikronów.
Spośród wszystkich testowanych butelek wody, tylko 17 nie zawierało żadnych cząstek. 93% butelek zawierało cząsteczki mikroplastików liczone w setkach lub nawet tysiącach. Nie dziwi fakt, że różnice były spore w zależności od marki ale co ciekawe – wyniki różnych produktów ale w tych samych butelkach, również mocno od siebie odbiegały.
Autorzy badania skontaktowali się z firmami stojącymi za markami. Kilku respondentów zakwestionowało wyniki i wskazało na duże rozbieżności w porównaniu z ich wewnętrznymi badaniami. Powoływano się również na wysoką jakość produktów i brak norm do spełnienia, w związku z zawartością mikroplastików w wodzie butelkowanej (!).
Na chwilę obecną nie ma dowodów na to, że mikrodrobiny mogą wpływać na ludzkie zdrowie, ale WHO traktuje sprawę poważnie i chce wykonać badania, które dadzą jednoznaczne wyniki – plastik w wodzie to zagrożenie dla ludzkiego organizmu, czy niekoniecznie?
Bruce Gordon, koordynator globalnych prac WHO ds. wody i urządzeń sanitarnych, powiedział BBC News, że kluczowe pytanie brzmi, czy żywotność plastikowych opakowań może mieć wpływ na przedostawanie się do wody cząstek plastiku. "Kiedy myślimy o składzie plastiku, o tym czy mogą w nim występować toksyny, do jakiego stopnia ma on w sobie szkodliwe składniki, co właściwie cząsteczki mogą zrobić z ludzkim ciałem - po prostu nie mamy żadnych badań, które mogłyby dać nam odpowiedzi. Zwykle posługujemy się bliżej nieokreśloną bezpieczną granicą, ale aby ustalić bezpieczny limit, musimy zrozumieć, czy te składniki są niebezpieczne i czy występują w wodzie w stężeniach, które są niebezpieczne."
Z kolei profesor Mason stwierdziła: "Wiemy, że niektóre ze znalezionych cząsteczek są na tyle duże, że po spożyciu są prawdopodobnie wydalane, ale po drodze mogą uwolnić chemikalia, które mają znany wpływ na zdrowie człowieka. Jednak niektóre z tych cząsteczek są tak niewiarygodnie małe, że mogą przedostać się przez przewód żołądkowo-jelitowy i mieć przez to dostęp do reszty ciała. Nie wiemy, co to oznacza dla narządów i tkanek."
Brytyjska Agencja ds. Standardów Żywności (Food Standards Agency) stwierdziła, że jest mało prawdopodobne, aby poziom mikroplastiku odnotowany w butelkach wody mógł spowodować szkodę, ale dodał, że "oceniłby każdą pojawiającą się informację dotyczącą mikroplastików w żywności i napojach".
Dla Dr Stephanie Wright z King's College Center for Environment and Health, priorytetem jest zrozumienie, na ile jesteśmy narażeni na kontakt z mikroplastikami i co dokładnie dzieje się z naszym ciałem w wyniku ekspozycji.
Naukowcy ustalili, że drobne cząstki dwutlenku tytanu mogą przenikać przez wyściółkę jelita. Tak samo może być z tworzywem sztucznym. Nie wiedzą jednak czym to skutkuje. Dr Wright ostrzega: "Cząsteczki mogą pozostawać w komórce odpornościowej w wyściółce jelitowej lub być przekazywane do układu limfatycznego kończącego się w węzłach chłonnych. Istnieje też możliwość, że przenikną do krwioobiegu i będą akumulować się w wątrobie. Są to obce twarde cząstki, których nasz organizm oczywiście będzie chciał się pozbyć, ale nie może, ponieważ tworzywo sztuczne nie jest rozkładalne. To może poważnie zaszkodzić tkance. Na chwilę obecną nie ma jednak pewności jak bardzo.”
Nagranie z badania:
Pełny raport Orb Media można znaleźć na stronie www.OrbMedia.org